Jeszcze kilkanaście miesięcy temu inwestowanie w waluty uchodziło za jeden z najbardziej „łakomych kąsków” jeżeli chodzi o formę lokowania kapitału z nadzieją na niemal pewny zysk. Było bowiem więcej niż wysoce prawdopodobne, że utrzymywany latami i przy ogromnym nakładzie środków przez Bank Narodowy Szwajcarii parytet franka szwajcarskiego w stosunku do euro prędzej czy później po prostu musi zostać zaniechany, w rezultacie czego kurs franka wystrzeli w górę.
Równie pewne było to, że amerykański dolar jest mocno niedoszacowany i że nawet jedna bardziej „jastrzębia” zapowiedź ze strony FED-u na temat ewentualnej podwyżki stóp procentowych może przynieść znaczące umocnienie amerykańskiej waluty. Nie wspominając już o samym podwyższeniu kosztów kredytu. Obecnie jednak wszystkie te wydarzenia mamy już za sobą: parytet kursu franka szwajcarskiego do euro został poniechany, w rezultacie czego frank najpierw wzniósł się na nienotowane wcześniej poziomy, po to aby w przeciągu ostatnich miesięcy regularnie opadać. W wyraźnym odwrocie znajduje się również amerykański dolar, co stanowi w głównej mierze rezultat rozczarowania rynków finansowych polityką Donalda Trumpa, któremu wciąż nie udało się przeprowadzić żadnej z zapowiadanych w trakcie kampanii wyborczej reform podatkowych. Czy w tym kontekście inwestowanie w główne światowe waluty nadal może być uznawane za ciekawą opcję na zwiększenie swojego kapitału, lub chociaż jego ochronę?
Perspektywy dla dolara, euro i franka
Na chwilę obecną najbardziej pewną z trzech „głównych” walut wydaje się euro. Po pierwsze dlatego, że Unii Europejskiej póki co udało się zażegnaźc widmo rozpadu. Po drugie zaś, europejski rynek akcji nie jest tak wysoko przeszacowany, jak ma to miejsce w przypadku Wall Street, której coraz więcej ekspertów wróży zbliżający się wielkimi krokami kryzys. Również ogólna sytuacja unijnej gospodarki jest raczej dobra i dość optymistycznie rokuje na przyszłość.
Co zaś z frankiem szwajcarskim i dolarem? Ten pierwszy od jakiegoś czasu regularnie się osłabia i tak naprawdę trudno powiedzieć, czy jest to tendencja, która chyli się ku końcowi, czy też może trwać jeszcze przez dłuższy okres. Dolar znajduje się zaś w skomplikowanej sytuacji: z jednej strony jest wzmacniany perspektywą podwyżek stóp procentowych w USA, z drugiej zaś osłabiają go widmo recesji na amerykańskiej giełdzie oraz wciąż rozczarowująca dla rynków finansowych polityka Donalda Trumpa.
Funt brytyjski, czyli niepewność ekstremalna
Jeżeli w przypadku dolara czy franka szwajcarskiego dalszy rozwój sytuacji jest niewiadomą, to w przypadku funta brytyjskiego mamy do czynienia z niepewnością ekstremalną. Wystarczy wspomnieć na to, jak bardzo, skrajnie wręcz odmienne są prognozy kreślone dla tej waluty przez różnych ekspertów. Z jednej strony niektórzy uważają, że funt już osiągnął swoje dno i w przyszłości będzie się wzmacniać, inni z kolei są przekonani, że możliwy jest jeszcze głębszy „zjazd” kursu brytyjskiej waluty, nawet w okolice 3 zł. W takiej sytuacji lokowanie pieniędzy w funtach lepiej sobie odpuścić. No chyba, że lubimy hazard.